22.10.2013 r.
PROJEKTY SPÓŁDZIELCZE PANI POSEŁ STAROŃ TO MAJSTERSZYK…, ANARCHIA DOSKONAŁA.
Projekt ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych autorstwa PO (sejmowy druk 19) jest w rzeczywistości projektem ustawy o niszczeniu spółdzielni mieszkaniowych, twierdzi dr Anna Jankowska z Instytutu Problemów Współczesnej Cywilizacji
w Warszawie, delegat na V Kongres Spółdzielczości Polskiej. Poniżej przedstawiamy opinie Pani doktor w przedmiotowej sprawie, które czytelników powinny zainteresować.
Spółdzielczość mieszkaniowa na świecie ma piękną historię i aktualne znaczące sukcesy. W Polsce odgrywała ważną rolę pod zaborami i w okresie międzywojennym,
w czasie okupacji wspierała państwo podziemne. Aspekt społeczny ciekawie potwierdza np. zauważalnie większa intensywność konspiracji na spółdzielczych osiedlach mieszkaniowych. Proces sanacji etosu i struktur spółdzielczych, zdeformowanych przez PRL, należało rozpocząć, nowelizując ustawę z 1920 r. i takich działań oczekiwałam.
Tymczasem ustawy z 2000 i 2007 r. jednoznacznie potwierdziły brak zrozumienia istoty ruchu spółdzielczego oraz negatywny stosunek polityków do tej formy obywatelskiej
i gospodarczej aktywności.
Wiele aktualnie obowiązujących rozwiązań godzi w zasady spółdzielcze, podnosi koszty, paraliżuje działalność. Jednym z przykładów jest konieczność uzyskania zgody wszystkich wyodrębnionych na działania przekraczające zakres zwykłego zarządu. Sądowa procedura przełamywania tego swoistego liberum veto jest kosztowna i nieefektywna.
Zapisy projektu będącego obecnie przedmiotem dyskusji potwierdzają porzekadło, iż nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Reprezentująca wnioskodawców pani poseł Lidia Staroń nie ukrywa jednoznacznie negatywnej opinii o spółdzielczości mieszkaniowej, to też można było się spodziewać ustawy o likwidacji spółdzielni mieszkaniowych.
Przedstawienie takiego projektu wymagało by jednak uczciwości i odwagi politycznej, a porządne opracowanie przepisów przejściowych byłoby może nazbyt dużym wyzwaniem intelektualnym.
Autorzy projektu ustawy określają cel zmian jako znaczne zbliżenie formuły wspólnoty mieszkaniowej i spółdzielni mieszkaniowej. W świetle teorii i praktyki rozwiązywania problemów mieszkaniowych cel jest nie tylko niemądry, ale wręcz szkodliwy. Przyjęte środki realizacji określić by można jako niegodziwe. Promuje się rozwiązanie najgorsze
z możliwych – niekontrolowany rozpad spółdzielni mieszkaniowych, spowodowanych przez regulacje sprzeczne z zasadami dobrego prawa, rozsądku i doświadczenia.
Wprowadzenie obcego ciała w postaci odrębnej własności, założenie konstytutywnego konfliktu interesów organów spółdzielni i jej członków, praktyczne ubezwłasnowolnienie zarządu i rady nadzorczej przez przekazanie większości decyzji zarządczych do kompetencji walnego zgromadzenia to karykatura demokracji bezpośredniej.
Takie rozwiązania są całkowicie nieefektywne, znacząco podnoszą koszty i tworzą mechanizm negatywnej selekcji do organów i wśród pracowników spółdzielni. Przykładem ustawowego generowania anarchii, są zapisy o walnym zgromadzeniu (art. 3) sprzyjające pieniactwu i realizacji partykularnych interesów.
Autorzy projektu nie próbowali wyobrazić sobie zgodnego z ustawą, ale i skutecznego przeprowadzenia walnego, albo tworzyli projekt w złej wierze.
Nie wiemy, czy inicjatorzy ustawy zdają sobie sprawę, że towarzysząca projektowi propaganda podważa zaufanie do mechanizmów demokracji przedstawicielskiej jako takiej. Nie ma żadnych podstaw aby uznać, że posłowie i radni wybierani z list nominatów partyjnych są bardziej godni zaufania niż członkowie rady osiedlowej czy nadzorczej spółdzielni. A co sądzić o radach nadzorczych i prezesach spółek skarbu państwa. Wręcz nasuwa się pytanie, czy promujący klimat totalnej podejrzliwości politycy nie oceniają zwykłych obywateli przez pryzmat własnych poglądów, działań i doświadczeń ? Jaką wartość mają przy tym ich dywagacje na temat potrzeby budowania kapitału społecznego zaufania ?
Zwolennicy projektu ustawy podkreślają często, że spółdzielnie są poza prawem, że nie sprawdza się lustracja, a to nie jest prawda. W przeciwieństwie do wspólnot, spółdzielnie mieszkaniowe prowadzą pełną rachunkowość, roczne sprawozdania finansowe podlegają badaniu, lustracja jest obowiązkowa co trzy lata, a przy prowadzeniu działań inwestycyjnych nawet corocznie. Te kontrole służą też udoskonaleniu procedur
i poprawieniu efektywności .
Krajowa Rada Spółdzielcza spełnia w tym zakresie swoje rutynowe zadania organizacyjne. Problemem jest co innego.
Ta, reprezentująca całą spółdzielczość struktura nie dorosła do bieżących wyzwań i zagrożeń natury politycznej. Pozostaje cały czas w defensywie, stara się tylko ograniczyć negatywne skutki ofensywy politycznej i medialnej prowadzonej przeciw spółdzielczości. To jest za mało. Trzeba próbować dyktat przeciwnika przełamać. Pytanie, jak?
- Jest taka stara zasada: Jak coś działa, to nie psuć. Bo proszę spojrzeć na stan większości spółdzielczych osiedli mieszkaniowych i zapoznać się z kosztami ich utrzymania.
Powinno się, póki co – przy różnych wadach aktualnych uregulowań prawnych, zamrozić działania przy nich prowadzone i rozpocząć od publicznej merytorycznej dyskusji nad tym: czy jest spółdzielczość w ogóle, jakie funkcje społeczne i gospodarcze może i powinna pełnić. Trzeba odwołać się do dobrych wzorów, w tym do ustawy o spółdzielczości z 1920 r. i do sprawdzonych aktualnych rozwiązań światowych. W bezpardonowej politycznej walce zginęły bowiem sprawy podstawowe.
Mówi się, że nie ma mieszkań dla młodych. Na własne życzenie władz krótkotrwałe, zróżnicowane inicjatywy służą tylko spekulantom. Stabilna i rozsądna polityka mieszkaniowa już dawno wygenerowałaby rynek łatwiej dostępnych mieszkań.
Spółdzielnie mogłyby budować mieszkania lokatorskie i na wynajem. Mają bowiem doświadczenie i kadry, które potrafiłyby zorganizować budowę mieszkań o względnie niskich kosztach. Działania spółdzielni w tym zakresie są jednak bardzo ograniczone, gdyż przy obecnej niestabilności i niejasności prawa oraz ustawodawczej nadaktywności posłów ryzyko jest bardzo duże.
Ps. Wywiad udzielony został redakcji miesięcznika „Administrator”.
Zarząd ŻSM